Ocalic od zapomnienia

" Umiera się nie po to, by przestać żyć, ale po to, by żyć inaczej "

Umarłych wieczność dotąd trwa, dokąd pamięcią się im płaci. — Wisława Szymborska

piątek, 11 lipca 2008

Magiczne, tajemnicze sytuacje...


Wczoraj przy pisaniu ostatniego posta
działy się u mnie dziwne rzeczy…
Przy wgrywaniu zdjęcia z różą… wgrałam jedno,
A gdy chciałam już opublikować posta,
zaczęły mi się wgrywać kolejne…do posta…
Nie wiedziałam co się dzieje?
Zaczęły się pojawiać jedno za drugim,
Wszystkie te same, tylko ta róża, było ich ponad 20…
Mąż też nie potrafił nad tym zapanować…
Nie wiem o co chodzi… czy to możliwe???
Braciszku czy to była odpowiedź na moje pytanie, ile łez wylałeś?
Noc też była jakaś dziwna…
Miałam piękny sen… czy to był w ogóle sen? Nie wiem
Rozmawiałam chyba z Bogiem, nie pamiętam jak wyglądał,
Chyba nawet nie było Jego wizerunku w moim śnie…
Nawet nie pamiętam głosu, który do mnie mówił,
Czy był w ogóle jakiś głos? Czy tylko moje myśli?
To co się wydarzyło w tym śnie było jakieś magiczne…
Ktoś jakby mi tłumaczył wszystko to co się dzieje:
Tłumaczył mi : Dlaczego tak się stało,
że Wojtek jest teraz szczęśliwy, że nas kocha,
chyba nawet widziałam Braciszku Twoją uśmiechniętą twarz…
W tłumaczeniu dlaczego tak się stało, było coś niedowierzającego…
Chyba nie mogę Wam o tym opowiedzieć…, bo to jakieś dziwne jest
Nie wiem czy to co usłyszałam, czy to był sen,
czy jakieś myśli moje, może…???
Ale jak się obudziłam o 5:30 to od razu wstałam z łóżka
i poszłam do Kacperka, też nie wiem dlaczego…
I byłam dziwnie spokojna, jakiś taki błogi stan,
dawno się tak nie czułam…
A co najważniejsze, to gdy zasypiałam,
modliłam się i mówiłam do Boga,
Prosząc Go o to, żeby chociaż On mi wytłumaczył wszystko to, co się stało,
Żeby mi powiedział, że u mojego kochanego Brata jest wszystko OK.,
I zaraz potem musiałam zasnąć,
bo już nic nie pamiętam więcej przed snem,
Jak tylko tą modlitwę i prośby moje…
Pewnie pomyślicie, że chyba zwariowałam, może nie powinnam tego posta publikować?
Już sama nie wiem co mam o tym wszystkim sądzić???:-(
Pierwszy raz się obudziłam bez zapłakanych oczu, taka spokojna wewnątrz…
Madziu G. jak tylko tu zajrzysz, napisz mi czy Ciebie
też spotykały takie różne dziwne rzeczy po stracie Brata?
Bo się głupio czuję, jakoś tak dziwnie…
Opowiem ci jeszcze kilka innych sytuacji jakie mi się przytrafiły…
Czy istnieją aż takie zbiegi okoliczności???

1 komentarz:

  1. Madziu kochana ponownie próbowałam coś naskrobać na Twoim blogu, z nadzieją, że tym razem mi się uda...
    I chyba znowu nic :( pojawia mi się tylko biała strona po zaakceptowaniu wpisu...
    Myślałam, że też miałaś takie sytuacje jak ja...teraz sama już nie wiem co o nich sądzić? Może to jakieś moje urojenia? Tak bardzo się boję i modlę zarazem, żeby to nie były urojenia...
    Madziu musisz zacząć wierzyć na nowo, musisz wierzyć, że Twój Brat jest teraz szczęśliwy, musisz modlić się o to, żeby tam gdzie my nie sięgamy Miał lepsze istnienie, proś codziennie, żeby Przyszedł do Ciebie a przyjdzie na pewno...On potrzebuje Twojej modlitwy...i nie przejmuj sie co inni powiedzą i pomyślą...
    Nawet gdy będziemy choć czuć jeszcze w życiu kiedyś odrobinę radości, to i tak zawsze będą do nas nawracać myśli, że byłybyśmy jeszcze bardziej szczęśliwsze, gdyby nasi Bracia byli tutaj z Nami... już nigdy nie będzie jak dawniej...taki nasz los i musimy żyć dalej...nasi Bracia nas widzą, Oni są cały czas z nami, uwierz proszę...
    WIARA naprawdę czyni cuda...
    Też codziennie płaczę, nie potrafię powstrzymywać już łez, i nawet już nie próbuję...też miałam już takie chwile, że myślałam, że tam po drugiej stronie nic nie ma, ale coś w głebi nie pozwalało mi nie wierzyć... myślałam, że słów mi brakuje , ale one wciąż napływają, WIARA jest jak rzeka, wypływa z naszych serc...i jej płynięciu nigdy nie będzie końca, bo pamiętaj, że każda rzeka dociera do oceanu a ocean to ogrom, ogrom jakiego nie jesteśmy w stanie poznać...
    Jestem z Tobą w tej wierze i w bólu...modlę się też o Ciebie, o Twojego Brata, byś odzyskała wiarę w coś czego tak naprawdę nie jesteśmy w stanie określić słowami...
    Madziu dziękuję, że pojawiłaś się w moim życiu...prawie się nie znamy a czuję jakbyśmy sie znały od urodzenia...
    Już nie widzę klawiatury... ;(
    Przypomniał mi się taki film \"Uwierz w Ducha\", wiem, że to tylko film, ale ja wierzę, że tak właśnie jest, że Tych, których bardzo kochamy i którzy kochają nas są cały czas przy nas...UWIERZ W DUCHA, W ANIOŁA, MADZIU PROSZĘ....
    Całuję i pozdrawiam ciepło... :*

    OdpowiedzUsuń

Napisz komentarz, podpisz się pod komentarzem, zaznacz komentarz jako : Anonimowy (jeśli nie masz konta w wymienionych portalach) i kliknij zamieść komentarz.
Dziękuję serdecznie, w miarę możliwości postaram się szybko go zaakceptować i odpowiedzieć. Pozdrawiam ciepło