Ocalic od zapomnienia

" Umiera się nie po to, by przestać żyć, ale po to, by żyć inaczej "

Umarłych wieczność dotąd trwa, dokąd pamięcią się im płaci. — Wisława Szymborska

wtorek, 12 sierpnia 2008

Za 4 dni miną dwa miesiące jak zaczął się nasz ból...

Niewielu ludzi wie jak to jest…
przytulić Brata w czarnym worku…
I oby nigdy nie musieli przez to przechodzić inni…
Bo jak chciałam wejść i przytulić, to nie pozwolili mi…
Powiedzieli, „że to dla mojego dobra, zbyt bardzo była Pani z Nim związana…”
Boże myślałam wtedy, że wyrwę się i tam polecę wbrew im wszystkim…
Prosiłam, błagałam… zgodzili się pod jednym warunkiem…
Dopiero pozwolą, gdy już Go schowają w ten czarny okrutny worek…
Co to w ogóle ma znaczyć??? Jak włożymy do worka???
Do jakiego worka?????????????????????????
Boże… pomimo, że wiedziałam Braciszku co się stało…
Nie docierało to do mnie wcale!!!!!!!!!!!!
„To jakiś koszmar, - powtarzałam wciąż…- chcę się obudzić…proszę Boże!!!
Niech ktoś mi powie, że to nieprawda!!!!!!!”
DLACZEGO?????????????????????
I pytanie „dlaczego?”… pozostało do dziś i będzie trwać tak całe wieki…
Musiałam się uspokoić, bo wiedziałam, że inaczej nie pozwolą mi Cię przytulić…
W końcu mnie zawołali…
Byłeś taki zimny, a zawsze Byłeś taki ciepły i czuły…
Zawsze odwzajemniałeś uśmiech, pocałunek i przytulanie…
Zawsze gdy powiedziałam Kocham Cię Braciszku, trzymaj się…nie poddawaj się…
Dasz radę, boś mój Brat…
Słyszałam : "Też Cię kocham, trzymam się i dam radę…"
Raz jak usłyszałam w maju: „poddaję się…”
Od razu chciałam do Niego jechać, to była 2 w nocy…
Nie pozwolił mi, powiedział, żebym się nie wygłupiała…,
Że kładzie się spać, to tylko jakiś chwilowy dół…
Gdy zaraz rano zadzwoniłam, powiedział : „siostra siema, nie martw się już jest „w porzo”…”
Od razu mi ulżyło, ale dół wtedy przeszedł na mnie…martwiłam się…
Nie wiedziałam dlaczego…
Teraz już wiem…
Często rozmawialiśmy o tej całej sytuacji…
Niemalże codziennie dzwoniłeś albo pisałeś na gg…
Dlaczego nie zadzwoniłeś do mnie w poniedziałek 16 czerwca…
Dlaczego Braciszku DLACZEGO?????????????
Nie potrafię się z tym pogodzić!!!!!!!!!!!!!!!
Pomóż mi… proszę Cię…
Daj mi siłę… przecież teraz masz wielką siłę…
Tutaj Ci jej brakło… nie dałeś rady…poddałeś się…
Nie chciałeś już dalej walczyć…
Teraz już nie dziwie się… (ona jest jeszcze gorszym człowiekiem niż myśleliśmy…
Nawet słowo człowiek w tej sytuacji nie chce mi przejść przez gardło…)
Ale Ty teraz Jesteś Aniołem Braciszku…Jesteś szczęśliwy… prawda?
Daj mi znak, że tak jest… proszę…
Gdy Mama do mnie zadzwoniła 19 czerwca z pytaniem:
„Kiedy ostatnio się kontaktowaliśmy…
bo dzwoniła sąsiadka, że świeci się u Ciebie światło i okna są pootwierane od kliku dni”
Od razu zaczęłam płakać…
I powiedziałam Mamie „jadę tam, nie wysiedzę…
On tam leży, coś się stało…”
Mama mówi "... nie jedź Tata tam pojechał...zaraz Ci zadzwonię..."
Zaczęłam do Ciebie dzwonić, napisałam sms-a…
A w telefonie…Abonent czasowo niedostępny…
Sms nie dotarł… mam do dziś tego sms-a
i potwierdzenie nie otrzymania wiadomości…
Tak samo jak mam sms-a od Ciebie z dnia 8 marca…
Nigdy go nie wykasuję…
„…Wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Kobiet…”
Mąż mnie uspokajał…"...nie płacz, pewnie nic się nie stało..."
ale ja już wiedziałam, czułam najgorsze…
I po chwili telefon od Mamy „… Monika On odebrał sobie życie…”
Usunęłam się na podłogę… pamiętam tylko mój krzyk, płacz i nie wiem co jeszcze…
Pobiegłam do samochodu… ta autostrada tak się dłużyła, jak nigdy…
Boże dlaczego miałam rację????????????
Już nigdy nie chcę mieć racji…nigdy!!!!!!!!!!!!
Leżałeś przykryty obrusem, gdy przyjechałam do Twojego mieszkania
a wcześniej siedziałeś przy drzwiach do pokoju…
w tej czarnej kurtce, jeansach i adidasach…
W kurtce, w której robiłam Ci tyle zdjęć a później ją spaliłam…
Bo musiałam, odebrałam ją po Twojej sekcji…nie wyprałabym tego zapachu śmierci…
Nigdy tego nie zapomnę…
Gdy dzień przed pogrzebem i w jego dniu przytulałam Cię w trumnie…
Byłeś taki odmieniony…jak nie Ty…
Nie dowierzałam, że to się dzieje naprawdę…
Nawet nie pamiętam dokładnie Twojego pogrzebu…
To wszystko jest jak w jakimś najgorszym koszmarze…
Tak bardzo chciałabym się z niego obudzić…
I zobaczyć Cię, usłyszeć…przytulić tak mocno…
I żeby było jak dawniej…
Miałam zawsze tak jak Ty Braciszku realne marzenia…
Teraz mam same nierealne…
Innych już nie chcę, byleby te nierealne się spełniły…
I pożegnałabym się na zawsze z jakimikolwiek marzeniami…
Nie chcę już nic… chcę tylko, żeby ktoś cofnął czas…
I żebyś znów Był tutaj z nami…
O niczym innym nie marzę…
Posprzątaliśmy Twoje mieszkanie…
Chodzę w Twoich ubraniach, nigdy ich nie wyrzucę…
Codziennie patrzę na Twoją ślicznotkę…
A jak ostatnio nią jeździłam, bo musieliśmy ją zawieść do warsztatu…
To ryczałam jak małe dziecko…
Bo widziałam Ciebie za kierownicą a nie siebie…
Tak bardzo mi Ciebie brakuje…
Nigdy nie przypuszczałam, że będę Cię odwiedzać w takim miejscu jak cmentarz…
Może kiedyś… Ty mnie albo ja Ciebie…
Ale nie teraz!!!!!! Nie tak wcześnie!!!!!
Boże za wcześnie nam Go zabrałeś… za wcześnie!!!!!!!!!!!!
Nie wiedziałam, że odważę się napisać tego posta…
Długo z tym walczyłam…
Nigdy nikt ani nic nie będzie mi w stanie wymazać z pamięci
tych trzech feralnych dni 16, 19 i 26 czerwca 2008 roku…
Nie było dnia od tego czasu, żebym nie wylała łez…
Nie ma znaczenia miejsce i czas…
Łzy same się leją tak z zaskoczenia…
Nie potrafię nad tym zapanować...
Tutaj skończę, nie piszę już dzisiaj dalej…
Bo nie widzę już klawiatury…
Łzy...łzy...łzy...
Boli...tak cholernie bardzo boli...
Idę odpocząć…

Wiersz na poczekaniu…

Jesteś, Byłeś i już zawsze Będziesz w moim sercu…
Bo Kocham Cię nad życie…
Gdy słońce zgaśnie jest ciemno…
Gdy jest ciemno Jesteś ze mną…
Gdy ze mną Jesteś…nie potrzebuje już nic…
Bądź przy mnie, bym mogła dalej przez życie iść…
A jak nie podołam…i sił mi braknie…
Wtedy Cię przytulę i już będziemy na zawsze dusze bratnie…
I wiedz, że już niczego nie boję się…
Bo nad życie Kocham Cię…
Ból, który tęsknotą się nazywa…
Z każdym dniem do Ciebie wzywa…
Tak bardzo mi Ciebie brakuje Braciszku…

3 komentarze:

  1. nie straciłam brata ale narzeczonego 16 sierpnia :( widzę że masz w sobie dużo siły, ja niestety nie jestem tak wytrzymała :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Monisiu Twoj blog jest wspanialy jestes Wielkim czlowiekiem...z tego co ja zaobserwowalam po śmierci mojego braciszka :( a jest to dopiero 9miesięcy to muszę Ci powiedzieć, że czas nie zagoi rany, ani nawet nie zostawi blizny ta rana będzie cały czas otwarta:( 3maj się Kochana

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję... tak, czas nie goi tych ran, przyzwyczaja tylko żyć z tym bólem a tęsknoty nie ma końca...
    Ściskam :*

    OdpowiedzUsuń

Napisz komentarz, podpisz się pod komentarzem, zaznacz komentarz jako : Anonimowy (jeśli nie masz konta w wymienionych portalach) i kliknij zamieść komentarz.
Dziękuję serdecznie, w miarę możliwości postaram się szybko go zaakceptować i odpowiedzieć. Pozdrawiam ciepło