niedziela, 23 lutego 2014
Ktoś tutaj był i był a potem nagle zniknął...
W naszym życiu od dnia narodzin zawsze były momenty odejść
innych osób. Jedni odeszli z własnego wyboru, inni odeszli, bo my tak
chcieliśmy, ich rodzina, znajomi, ciężka, nieuleczalna choroba, przełożony w
pracy, kochanka. Jedni odeszli na stałe, już nie wrócą, inne odeszli z
nastawieniem, że jeszcze wrócą. Za jednymi tęsknimy długo, całe życie, aż do
śmierci a o innych zapominamy po zamknięciu drzwi. Do jednych mamy żal, że
odeszli, do innych wdzięczność, że dokonali tego wyboru za nas. Po jednych
pozostają miłe wspomnienia, po innych poczucie zmarnowanego wspólnego czasu.
Na jednych czekamy, że może wrócą, innych nie chcemy, aby
wrócili. Ci, co wrócą, może wrócą odmienieni, inni niż ich zapamiętaliśmy, może
wrócą tacy jacy chcielibyśmy, aby byli zanim odeszli a może wrócą tacy jakich
nigdy nie chcielibyśmy znać. Po odejściu zawsze coś zostaje, czasami kilka
kartonów wspólnych wspomnień, czasem zwykły numer zapisany w telefonie. Czasami
z odejściem nie potrafimy się pogodzić, czasami dopiero odejście drugiej osoby
daje nam spokój. Czasem z kimś, kto odszedł mamy nadal kontakt, już nie
fizyczny, już nie budzi się obok nas każdego poranka, nie jemy wspólnie śniadań
na tarasie skąpanym w słońcu, nie planujemy razem wakacji ale mamy wspólne
zobowiązania, czasami wspólny kredyt hipoteczny do spłacenia, czasami wspólne
dziecko, które wychowujemy już osobno, czasami mijamy się na korytarzu,
odwracając wzrok, czasami pozostają emocje.
Czasami ktoś odchodzi z naszego życia, znika z domu
rodzinnego, ze wspólnie budowanej i wymarzonej rodziny, odchodzi z pracy,
klubu, szkoły, sąsiedztwa, kręgu znajomych, tych wszystkich miejsc, w których
był zawsze obecny, kiedy myśmy tam byli.
Czasami chcemy aby ktoś wrócił, brakuje nam tego co było, co
mogłoby być, brakuje nam osoby, brakuje nam wspólnego czasu, zdarzeń, miejsc.
Czasami wiemy, że ta osoba odeszła z naszej winy, coś zaniedbaliśmy, coś
mogłoby być zrobione inaczej, chcemy to zmienić, chcemy zmienić siebie, nie
powtórzyć poprzednich błędów. Czasami może być na to za późno. Czasami wiemy,
że nie wróci, czasami mamy nadzieję, że się pojawi. Czasami, po kimś kto
odszedł szukamy wspomnień, wiele rzeczy przypomina nam o wspólnym czasie,
wspólnych miejscach, które przywołują wspomnienia, czasami tego chcemy, czasami
tego unikamy. Czasami szukamy kogoś w swoim życiu, kto mógłby być podobny do osoby która odeszła, ma wspólne
cechy, wygląd, upodobania. Chcemy wypełnić pustkę po współdomowniku, którego
już nie ma, czasami wystarczy nam by był to ktokolwiek, aby zabrał naszą
samotność, wypełnił przestrzeń pustego mieszkania.
Czasami odchodzimy sami, kiedy nasze obecne życie nas
przerasta, wymaga od nas poświęceń, kompromisów, zrezygnowania z tego co mamy,
czy zaakceptowania drugiej osoby i warunków jakie nam stawia. Życie z drugą osobą daje radość, satysfakcje,
doznania emocjonalne, dopóki jest dobrze. Kiedy zaczyna się psuć, kiedy
dostrzegamy, że tylko ta druga strona jest beneficjentem naszych relacji
próbujemy znaleźć szczęście gdzie indziej, z innym partnerem, w innym miejscu.
Odchodzimy od osoby, która miała być naszą radością na całe życie choć wiele
razy próbowaliśmy zmieniać tą drugą osobę, albo po cichu liczyć, że sama się
zmieni. Takiego odejścia nie zatrzyma ślub, wspólne dziecko, czy wspólny
kredyt. To może jedynie wydłużyć podjęcie przez nas tej decyzji ale w głowie
już rozpala się zarzewie, które tylko szuka sposobności i kolejnych argumentów
aby utwierdzić nas w decyzji o odejściu. Czasami dojrzewamy do tej decyzji
latami, czasami podejmujemy próby ratowania tego co jest, bo odejść nie zawsze
jest łatwo, szczególnie kiedy trzeba zostawić za sobą wspomnienia, podzielić
majątek, uspokoić sumienie. Czasami na te próby ratowania nie ma czasu i chęci,
odejście wydaje się najprostsze.
Czasami odchodzimy od drugiej osoby bez słowa. Takie
odejście jest ucieczką, przejawem tchórzostwa, brakiem odwagi przed działaniem
i powiedzeniem prawdy drugiej osobie dlaczego odchodzimy, co nami kieruje,
spojrzeniem jej w twarz, bo tak naprawdę pokazuje naszą słabość, naszą
bezsilność. To myśmy mieli być partnerem w tym związku, głową rodziny,
przykładnym rodzicem a jednak nasza słabość nas pokonała, druga osoba pokazała
nam nasze miejsce i nasze niedoskonałości. Ktoś kto jest nieudacznikiem w życiu
zawodowym czy prywatnym a nie miał wsparcia i zrozumienia w drugiej osobie może
znosić upokorzenia ale, kiedy przeleje się czara, która spowoduje, że nie
wytrzyma - odejdzie. Odchodzimy, bo wiemy że wokół jest mnóstwo ludzi, którzy
tą pustkę wypełnią, zaoferują coś innego, pokażą nam lepsze życie, życie takie
jakie miało być. Po co brać ze sobą balast partnera, który się już przejadł,
którego już nie kochamy, nie mamy dla niego szacunku ani ochoty dalej go
wspierać. Zostawiamy kłopoty i tą osobę, która tej pomocy potrzebuje. Czasami
odchodzimy, bo nawet żyjąc z drugą osobą jesteśmy samotni i dopiero stając się
sami zaczynamy odnajdywać sens i radość życia. Wracamy do marzeń z dzieciństwa,
rozpoczynamy drugie, trzecie, kolejne życie, znów jest czas na zabawę, kolegów
z podwórka.
Ile razy, budząc się rano, patrząc na śpiącą jeszcze twarz
naszej drugiej połowy i uświadamiamy sobie, że to nie to, że nie tak miało
wyglądać nasze życie. Jeszcze kilka lat temu, jeszcze miesiąc temu, jeszcze
wczorajszego wieczora wydawała się być tą właściwą ale nagle po przebudzeniu
czujemy zimny pot i podszept: „uciekaj stąd, uciekaj daleko”. Kiedy się
poznawaliśmy była jeszcze młodą, atrakcyjną kobietą z mnóstwem adoratorów wokół
siebie, bez opadniętych piersi i tryskającą humorem na każdej randce. Wczoraj
już nawet blask świec i kolejne kieliszki wypijanego wina nie były w stanie
przywrócić tych wspomnień, pojawił się za to marazm, wyrzuty, że nie jest się w
stanie spełnić pokładanych marzeń, oskarżenia o sposób wychowywania dzieci, w
naszym życiu więcej jest rutyny i wzajemnej rywalizacji, powoli nie chce się do
tego domu wracać. Koledzy doradzą, aby dać sobie spokój, koleżanki podpowiedzą,
że jest się za dobrym dla niej. Wszyscy potwierdzą: „odejdź”. Tak jest
najłatwiej. Bez walki. Bez słów.
Czasami odchodzimy, mówiąc, że to na moment, na kilka dni,
do czasu aż się znajdzie nową pracę, aż się coś dokończy, że potrzebuje się
chwilę na uspokojenie gonitwy myśli ale
w duchu wiemy że już się nie wróci, że chcemy odejść. Na stałe.
Tak duży mamy wpływ na własne wybory, własne postanowienia o
odejściu, ale często nie dostrzegamy, że to przez nas odchodzą inne osoby.
Łatwo stracić przyjaciela, partnera, dziecko. Czasami o ich zamiarze o odejściu
przesądza słowo a czasem długoletnie cierpienie, którego nie dostrzegamy,
czasami niespełnione marzenia, potrzeba ciepła i miłości. Starajmy się
dostrzegać drugą osobę obok nas dopóki jeszcze jest, zanim nie odeszła. Tak
dużo zależy od nas…
Harvestt
Ktoś tutaj był i był a potem nagle zniknął i uporczywie go
nie ma i nigdy już nie wróci…
Wiem jak ułożyć rysy twarzy
by smutku nikt nie zauważył…
Ale tęsknię...bardzo W.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Bardzo boli strata tak ważnej osoby w życiu. Każdego dnia zastanawiasz się co by było gdyby... Pragniesz by wrócił by mieć możliwość chociaż się pożegnać. Rozumiem doskonale co czujesz, kazdego dnia pragne żeby moj starszy brat wrócił, miał by teraz 37 lat..i nie ma go ze mna dwa dni dłużej niż twojego z toba:( a ból nie moja z czasem tylko wręcz rośnie..
OdpowiedzUsuńProces rozstawania się:
Usuń1. Zaprzeczenie
2. Okazywanie emocji
3. Racjonalizacja
4. Akceptacja
5. Odrodzenie
6. Przebaczenie
7. Wdzięczność.....
Tak wiele zależy od nas, czy te wszystkie etapy przejdziemy...bo los rozdaje karty, a my nimi gramy...
Przykro mi bardzo...
Ciężko zaakceptować coś co zdążyło się tak nagle czego nikt się nie spodziewał. Odzyskać brata i nagle go stracić w jednej chwili. Każdego dnia zagaje pytanie dlaczego ty. Miałam tylko ciebie i to mi zabrano. Dlaczego ?
UsuńPiękny blog i piękny artykuł. Pozdrawiam serdecznie ;)
OdpowiedzUsuń